Plan nie był skomplikowany. Prywatna firma ochroniarska Juana Cabrilla miała wyrwać z rąk afgańskich talibów syna indonezyjskiego biznesmena. Chłopak nie został porwany, lecz dobrowolnie dołączył do talibów. Cabrillo nie przewidywał, żeby był szczególnie pilnowany. Tyle tylko, że talibowie akurat schwytali amerykańskiego żołnierza. Przecież nie można go zostawić w ich rękach na pewną śmierć...
Tak zaczyna się przygoda, która zaprowadzi Cabrilla i jego ludzi najpierw do birmańskiej dżungli, a potem do kilku innych miejsc na świecie. A wszystko z powodu misternej intrygi, której nici dostrzegą zbyt późno. Stawką - jak łatwo się domyślić - są losy Ameryki i świata.
Miałem ochotę na lekką, niezobowiązującą rozrywkę. W dużej części książka spełniła te oczekiwania. Tylko końcówka niezbyt przypadła mi do gustu. Spodziewałem się, że wyobraźnia autorów będzie hulać bez opamiętania, ale jednak liczyłem na zachowanie choć pozorów prawdopodobieństwa. Thrillery technologiczne to zupełnie inne poletko, niż to uprawiane przez autorów. Lepiej byłoby dla nich, gdyby nie wkraczali na ten śliski grunt.