Frederick Forsyth
"Czwarty protokół"

Frederick Forsyth Czwarty protokół

Sekretarz generalny KPZR chorobliwie pragnie zrobić coś, dzięki czemu zapisze się w pamięci potomnych jako wybitny przywódca ZSRR. Nie udało mu się spełnić większości obietnic, które złożył, gdy obejmował swoje stanowisko, ale chce odnieść przynajmniej jeden spektakularny sukces. Jego złudzenia podsyca Harold Philby, były pracownik brytyjskiego wywiadu, który zbiegł do ZSRR. Podpowiada sekretarzowi generalnemu, jak zaprowadzić rządy komunistyczne w Wielkiej Brytanii. W bardzo wąskim gronie powstaje plan, który ma przyśpieszyć i ułatwić przejęcie władzy przez brytyjskich komunistów. Jego kluczowym elementem jest detonacja bomby atomowej na terytorium Wielkiej Brytanii.

Kradzież brylantów w Londynie ma dość nieoczekiwane konsekwencje. Złodziej zupełnym przypadkiem zabiera ze sobą teczkę z ukrytą zawartością. Jej ujawnienie byłoby niezwykle niebezpieczne dla właściciela brylantów. Dlatego kradzież w ogóle nie zostaje zgłoszona. Jednak poszukiwania utraconej teczki prowadzone są z dużym rozmachem. Gdy zaczynają ginąć ludzie, złodziej wreszcie orientuje się, że posiada coś niezwykle ważnego.

Pracujący w brytyjskim MI-5 John Preston ma problem. Jest nim jego zwierzchnik, który z niejasnych powodów torpeduje jego działania. Każdy jego raport trafia natychmiast do archiwum, aby popaść w zapomnienie. Preston jest przesuwany ze stanowiska na stanowisko i odsuwany od ważnych tematów. Tym razem, dzięki kilku zbiegom okoliczności, trafia na trop spisku kierowanego z Moskwy. Tylko jak stawić czoła radzieckim agentom, skoro pierwszoplanowym wrogiem okazje się zwierzchnik?

Bardzo dobra powieść. Jedna z lepszych Forsytha. Wszystkie te luźne nici, które splotły się ostatecznie w jeden wątek, a przy tym nie poplątały się, wymagały dużo uwagi od autora. Podziwiam dbałość o drobiazgi. Uwzględnienie roli czynników losowych, które czasem pomagają, czasem przeszkadzają, to rzadkość wśród autorów. Oprócz zegarmistrzowskiej precyzji, są też dobra intryga i przyzwoite tempo akcji. Doceniłem to trzydzieści lat temu i doceniam obecnie, przy ponownej lekturze. Całkiem sporo fabuły zresztą pamiętałem. Niestety, gdy sięgnąłem teraz na półkę po wydanie z 1990 roku, książka szybko rozpadła mi się w rękach. Musiałem kupić nowsze wydanie.

2021-07-05

Site copyrights© 2021 by Karol Ginter