Dean Koontz jest bardzo płodnym
autorem. Czasami ze szkodą dla jakości tego, co
wychodzi spod jego pióra. Ostatnio miał długie pasmo
dobrych powieści. To musiało się kiedyś skończyć.
"Apokalipsa" zaczyna się bardzo ciekawie.
Cierpiąca na bezsenność pisarka, Molly Sloan,
słyszy, jak niespodziewanie zaczyna się ulewa.
Ten deszcz zaczyna ją stopniowo niepokoić. Jest
dziwny. Zdaje się świecić w ciemnościach. Jej
obawy rosną, gdy obserwuje pojawienie się na werandzie
stada kojotów. Ich zachowanie jest niezwykłe.
Potem mają miejsce kolejne niesamowite wydarzenia.
Ich świadkiem jest również jej mąż, Neil. Z telewizji
płyną informacje, że zjawisko nie ma bynajmniej
charakteru lokalnego, lecz anomalie pogodowe ogarnęły
cały świat. To, co początkowo tylko niepokoiło,
przeradza się w horror. Ludzkość staje w obliczu
zagłady.
Zapowiadało się bardzo dobrze. Do połowy autorowi
udawało się utrzymać napięcie. Potem było coraz
gorzej. Od momentu, w którym akcja przestała mnie
angażować, stałem się wyłącznie krytycznym recenzentem.
I to, co miało mnie w założeniu straszyć, tylko
budziło moje rozbawienie na zasadzie: "ale
to durny pomysł". Domyślałem się, jakie musi
być zakończenie, żeby usprawiedliwić w oczach
czytelnika ten okraszony cytatami z poezji koktajl
motywów znanych z s-f i horroru. Autor zresztą
subtelnie od początku naprowadzał na to czytelnika,
choć po drodze mnożył fałszywe tropy. Ale nawet
z takim wyjaśnieniem chętnie podjąłbym polemikę,
bo odrzucam tezy autora. Jednak polemika wymagałaby
zdradzenia zakończenia. Tego nie mogę zrobić,
więc ograniczę się do kolokwialnej konkluzji:
"Nie ze mną te numery Koontz. Musisz się
bardziej postarać następnym razem." Właściwie
mogłem przeczytać powieść do połowy, a potem od
razu zakończenie. Wyszedłbym na tym lepiej. Bo
pierwsza połowa robi wrażenie. Nawet pomimo faktu,
że bohaterka jest nie wiem już którą z kolei kopią
postaci, która pojawiła się w pierwszych powieściach
Koontza: silna kobieta po przejściach. Czyżby
nie stać go było na oryginalność? Nie mógłby dla
odmiany stworzyć innej bohaterki?
|