W Muzeum Brytyjskim, w Galerii Kensington, dochodzi do potężnej eksplozji wywołanej przez piorun kulisty. Wybuch niszczy większość antyków z Półwyspu Arabskiego, które eksponowane były w galerii. Równocześnie jednak ujawnia tajemnicę jednego z posągów, który przed laty sprowadził Reginald Kensington, założyciel wystawy. Jego córka, Kara, kontynuuje dzieło ojca od czasu jego tragicznej śmierci w trakcie polowania na pustyni. Polowania, które było prezentem na jej szesnaste urodziny. Artefakt znaleziony w posągu może być kluczem do odkrycia jednej z tajemnic starożytności arabskiej, lokalizacji miasta Ubar, skąd pochodziła królowa Saba. Kara postanawia zorganizować wyprawę badawczą. Ma w niej wziąć udział m.in. jej wieloletnia przyjaciółka, Safia.
Eksplozja w muzeum przyciągnęła zainteresowanie wielu instytucji i organizacji. Jej siła oraz wykryte na miejscu resztki promieniowania sugerują, że doszło do wybuchu antymaterii. DARPA, czyli agencja amerykańskiego Departamentu Obrony zajmująca się badaniami naukowymi, postanawia wysłać na miejsce swoich agentów. Jednym z nich jest Painter Crowe, który dopiero co odkrył, że jego wieloletnia partnerka, Cassandra Sanchez, jest zdrajczynią. Kiedy dociera do Muzeum Brytyjskiego, stwierdza, że jego przeciwnikiem w nadchodzącej rozgrywce będzie nie kto inny, jak właśnie jego była partnerka, której zwierzchnicy również zainteresowali się eksplozją. Wprawdzie starcie w Muzeum Brytyjskim kończy się porażką Cassandry, ale w Omanie, dokąd udaje się organizowana przez Karę Kensington wyprawa, sytuacja zmienia się radykalnie. To Crowe i jego towarzysze znajdą się w poważnych tarapatach, a Cassandra i jej grupa czarnych charakterów uzyskają przewagę w wyścigu, w którym stawką jest nie tylko odkrycie lokalizacji Ubaru, ale także dostęp do potęgi, jaką jest antymateria.
Muszę przyznać, że autor dba o to, by czytelnik się nie nudził. Akcja non stop. Jednak przystępując do lektury należy pamiętać o odpowiednim nastawieniu. To jest czystej wody fantastyka. Mamy tu zarówno elementy science-fiction, jak i fantasy. Opisywane są tu urządzenia i technologie nie tylko obecnie niedostępne dla ludzkości (wszczepiony pod skórę niewielki transmiter radiowy o zasięgu 15 kilometrów to jeden z ekstremalnych przykładów), ale także takie, które w wielu przypadkach nigdy nie będą (technologia Ubaru rodem z baśni). I żadne teorie pseudonaukowe, którymi autor faszeruje czytelnika, tego nie zmienią. A do tego wszystkie te błędy historyczne. W sumie jest to mieszanka, która przy złym dawkowaniu składników może być mocno niestrawna. Jednak tym razem, inaczej niż w przypadku "Amazonii", nie miałem zawyżonych oczekiwań (jakiekolwiek porównania do Clive'a Cusslera są absolutnie nie na miejscu). Ponadto autor sprawił się tym razem znacznie lepiej. W efekcie książka dostarczyła mi wielu godzin przyzwoitej rozrywki, a o to przecież chodziło. Powtarzam: grunt to właściwe nastawienie. Choć uczciwie przyznaję, że chwilami i tak się krzywiłem. |