Zachowanie przy stole w późnym średniowieczu

Przyzwyczajeni jesteśmy do zachowywania określonych norm przy jedzeniu. Normy te jednak nie mają wcale tak długiego żywota, jak mogłoby się wydawać. Formowały się one początkowo na dworach monarszych i wśród elit arystokratycznych. Chciałbym ukazać, jak wyglądały normy zachowania przy stole w średniowieczu. Warto zaznaczyć, że w średniowieczu wiele zachowań, traktowanych obecnie jako swego rodzaju tabu obyczajowe, opisywane było w sposób naturalistyczny, który mógłby nas razić.

Zacznijmy od tego, że zastawa na stole była bardzo uboga i ograniczała się do naczyń do picia oraz półmisków z daniami. Nie jadano raczej z talerzy, które były rzadkością. Co do sztućców, to używano jedynie noży i łyżek. Trzeba przy tym zaznaczyć, że nóż każdy z biesiadników przynosił ze sobą. Łyżki za to były używane wspólnie, czyli z tej samej korzystało kilka osób przy stole. Widelce były rzadkością i służyły raczej do wybierania potraw z półmiska. Symptomatyczny dla ówczesnych norm był przypadek pewnej księżniczki greckiej, poślubionej w XI wieku doży weneckiemu. Przywiozła ona ze sobą z Bizancjum zwyczaj używania widelca do jedzenia. Wywołało to skandal w Wenecji. Duchowni piętnowali to zachowanie jako zbyt wyrafinowane. Toteż gdy spotkała ją choroba, święty Bonawentura orzekł bez wahania, iż była to kara boska. Księżniczka wystąpiła przeciw obowiązującej wówczas normie jedzenia palcami. Dzisiaj, gdy od dziecka mamy wpojoną zasadę korzystania z widelca, kręcimy ze zdumieniem głową, ale aby zrozumieć ówczesne reakcje, wyobraźmy sobie swoją reakcję na kogoś, kto właśnie odwrotnie, będzie używał przy nas palców do jedzenia. Wróćmy do średniowiecznych zachowań przy stole. Biesiadnik miał zatem przed sobą nóż, który przyniósł ze sobą i który był najważniejszym narzędziem stołowym, łyżkę, z której korzystał do spółki z sąsiadami przy stole i kielich, z którego pił. Czasami zresztą nawet naczynie do picia bywało wspólne i pito z jednego dzbana. Nożem kroił dla siebie chleb - odłamywanie chleba uchodziło w późnym średniowieczu już za niestosowne. Warto wspomnieć, że wielokrotnie powtarzano w najróżniejszych pouczeniach zakaz dłubania nożem w zębach. Mięso wybierano z półmiska, jednak niewskazane było pośpieszne rzucanie się na jedzenie, czy też przebieranie w nim, lecz raczej wyciąganie pierwszego z brzegu. U schyłku średniowiecza w Niemczech pojawiały się pouczenia, które pozornie zalecały niestosowne zachowanie, po to, aby je wyszydzić. Oto przykład:

"Słuchaj i pomnij, co ci mówię:
kiedy na stoły wnoszą jadło,
bacz by najwięcej ci przypadło;
pierwszy dopadnij do naczynia,
napychaj gardziel tak jak świnia"

Zaznaczmy także, iż nie wypadało podawać innym mięsa z półmiska, gdyż mogłoby to sugerować chęć zaznaczenia wyższości. Prawo częstowania przypadało jedynie osobom stojącym wyżej w hierarchii społecznej. Mięso jedzono palcami. Ówczesne pouczenia zabraniały w związku z tym dłubania palcami w nosie, w uszach lub drapania się. Przy stole obowiązywała też powściągliwość jeśli chodzi o wysiąkanie nosa. Nie znano jeszcze chusteczki do nosa, dlatego normą było wysiąkiwanie nosa w rękę. Jednak nie przy stole. Zabraniano też smarkania w obrus. Kości wyrzucano na ziemię - odkładanie ich z powrotem na półmisek uważano za niestosowne. Chleb moczono w sosie lub zupie, ale po nadgryzieniu kromki ponowne jej zanurzenie uważano za niestosowne: tak postępowali jedynie chłopi. Zupę popijało się bezpośrednio ze wspólnej miski, za pomocą łyżek używanych niekiedy przez kilka osób.

Oczywiście nie było uniwersalnych zasad obyczajowych. W XVI wieku wyraźne były różnice lokalne. W Niemczech każdy powinien był mieć własny nóż przy stole. We Włoszech i Francji liczne grono mogło wspólnie posługiwać się kilkoma nożami. Włosi używali już widelców, a Niemcy jeszcze nie itd. Spożywano, jak pamiętamy, palcami, dlatego przed posiłkiem wymagano umycia rąk. Ręce myto także po posiłku - za niewłaściwe uważano już wtedy oblizywanie palców, lub wycieranie ich o kaftan. Często używano wody z rumiankiem. Zresztą w ogóle kładziono duży nacisk na czystość. Średniowiecze to okres, w którym kontakt z wodą nie budził odrazy, tak jak w następnej epoce, lecz rodził przyjemność. Jedynie Kościół miał zastrzeżenia do kąpieli, widząc w niej objaw grzechu i rozpusty. Zresztą wcale nieprzypadkowo. Łaźnie - liczne w średniowieczu - były miejscami uprawiania prostytucji. Kąpiel przed ucztą, czy też uczta w kąpieli, bywały czymś naturalnym. Wynikały z tego sytuacje, które uznalibyśmy za krępujące. Przykładowo mężczyzna został zaproszony na biesiadę przez jedną z kanoniczek do jej domu, gdzie zastał ją zażywającą kąpieli z dwoma przyjaciółkami. Gościa także zaproszono do wanny przed ucztą. W tym przypadku opis nie wspominał o celowo prowokującym zachowaniu, ale niekiedy świadomie organizowano ucztę w kąpieli w celu uwiedzenia. Zresztą nawet zwykła uczta mogła prowadzić przez przyjemności podniebienia do innych rozkoszy. Biesiady króla Francji Karola VI nie raz zmieniały się w orgie. Zauważmy, że funkcjonował wówczas, tzn. w późnym średniowieczu, zwyczaj pozdrawiania się przez pocałunek w usta, mężczyźni nosili obcisłe rajtuzy, eksponujące ich przyrodzenie, a kobiety suknie z głębokimi dekoltami. Aha, majtek jeszcze wówczas nie wynaleziono...

Tak wyglądały zachowania elit przy stole w późnym średniowieczu.

Site copyrights© 2016 by Karol Ginter