Timothy Zahn
"Star Wars: Thrawn"

Timothy Zahn Star Wars: Thrawn

Oddziały imperialne zostają zaatakowane przez tajemniczego obcego. Wykazuje się on niezwykłymi talentami w zadawaniu strat siłom Imperium, a przy tym długo pozostaje nieuchwytny. Kiedy wreszcie udaje się go pojmać, okazuje się, że jedynie kadet Eli Vanto jest w stanie się z nim skomunikować. Tylko kadet zna język zrozumiały dla niebieskoskórego humanoida. Obcy okazuje się przedstawicielem rasy Chissów. Każe zwracać się do siebie imieniem Thrawn.

Zainteresowanie Thrawnem okazuje sam Imperator Palpatine. Chiss oferuje swoją służbę Imperium. Prosi też, by Eli Vanto nadal mu towarzyszył jako tłumacz. Imperator przyjmuje ofertę Thrawna. Thrawn i Eli Vanto zostają skierowani do Centralnej Akademii Imperialnej.

Takie są początki błyskotliwej kariery Chissa w służbie Imperium. Przed nim wiele wyzwań. I choć jest doskonałym taktykiem i strategiem, ma problem z relacjami międzyludzkimi, a przede wszystkim z polityką. To z ich powodu jego kariera co i rusz trafiać będzie na kolejne rafy i mielizny. Choć, tak naprawdę, Chissowi bardziej zależy na realizacji swoich tajemniczych celów, niż na karierze. Nie ma też wcale pewności, że jego cele są tożsame z celami Imperium.

Autor już nie raz udowodnił, że dobrze opanował rzemiosło pisarskie. Nie zawodzi i tym razem. Nawet pozytywnie mnie zaskoczył, bo mój stosunek do prequeli daleki jest od entuzjazmu. W opowieść o początkach kariery Thrawna Timothy Zahn wplótł kilka ciekawych wątków. Intryga jest nieoczywista. Nawet na pozór oczywisty podział na dobrych i złych wcale nie jest taki jednoznaczny. A co może najważniejsze, Zahn skutecznie buduje atmosferę tajemnicy wokół planów i motywów Chissa. W efekcie lektura to prawdziwa przyjemność. Takie właśnie książki lubię.

2020-06-17

Site copyrights© 2020 by Karol Ginter